niedziela, 13 kwietnia 2008

Wizualizacja -> Wizualizacja, LD bez obrazu, OBE?

Czas: koło 15:00 .
Nastawienie: Optymistyczno-obojętne, miałem nadzieję, że ponieważ jestem wyspany tym razem wizualizacja będzie "lepszej jakości" .
Opis Ogólny: Wstałem koło 12:00. Zapowiadała się nudna sobota, więc koło 15:00 położyłem się na łóżku i zacząłem wizualizować. Jakoś nie bardzo mi to wychodziło, więc po jakimś czasie dałem sobie spokój i skoncentrowałem się raczej na utrzymywaniu świadomości. Czynniki zewnętrzne spowodowały, że czterokrotnie w ciągu około godziny musiałem na parę sekund wstać z łóżka. No ale do rzeczy. Dość szybko pojawiły się hipnagogie. Zwracałem na nie uwagę i znikały, ale po chwili pojawiały się ponownie. Usłyszałem jakby dziwny krzyk.
W pewnym momencie zacząłem czuć ruch mojego ciała. Trochę się bałem pójść za nim, bo za ostatnim razem spowodowałem przez to ruch prawdziwego ciała. Gdy ruch ustał odczuwałem, że jestem w pozycji siedzącej oparty o ścianę. "Widziałem" jak podczas wizualizacji na marnym poziomie. Nie mogłem otworzyć oczu - powieki były jak sklejone. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak naprawdę leżę na łóżku. Próbowałem wyostrzyć obraz i w końcu mi się udało. Widziałem jakbym miał jedno oko zamknięte, a drugie otwarte i tak też odczuwałem. Zobaczyłem chyba na wprost siebie telewizor. Obraz był na tyle realny, że zamknąłem otwartą powiekę i skupiłem się na widzeniu "trzecim okiem" (bałem się, że miałem otwartą prawdziwą powiekę). Postawiłem nogi na podłodze. Poczułem stopami podłogę. Nie widziałem, ale doskonale czułem otoczenie. Świadomość po jakimś czasie znacząco spadła, ale nadawała się do poeksperymentowania. Otworzyłem drzwi i przeszedłem się po domu. Widziałem moich współlokatorów i jednego gościa z pracy. Chodziłem po domu dość długo, ale pamiętam to jak przez mgłę - niski poziom świadomości?. Realizm był na tyle wysoki, że bałem się, iż naprawdę chodzę po domu w jakby półśnie, transie. Wróciłem do łóżka.
Albo teraz, albo wcześniej (podczas zasypiania) zacząłem odczuwać prędkość. Nie umiem tego dokładnie opisać. Wykorzystałem to do wizualizacji siebie za kierownicą szybkiego samochodu. Jechałem nim przez tunel. Starałem się go zobaczyć, ale opornie to szło. W końcu pojawił się obraz tunelu przede mną. Był oświetlony niebieskim światłem. Z góry wystawały jakieś rury. Obraz znikł, a wraz z nim, lub jeszcze wcześniej znikło poczucie szybkości.
Leżę znów na łóżku. Zaczynam odczuwać falujący ruch jak mi się wydaję prawdziwego ciała i jakieś dźwięki wskazujące na to, że ktoś usiadł na moim łóżku w okolicy mojej głowy. Zaczynam odczuwać, jak moja głowa kieruję się w dół (schylam głowę). Postanawiam wstać z łóżka, ale nie mogę poruszyć intencjonalnie moim prawdziwym ciałem. To chyba paraliż przysenny. Po paru sekundach otwieram oczy i budzę się.
Obraz: Różne doznania wzrokowe regularnie się zmieniające. Od hipnagogii przez widzenie trzecim okiem na różnym poziomie, poprzez widzenie jak podczas hipnagogi a skończywszy na widzeniu jak podczas LD z pewną różnicą. Z tą różnicą chodzi o to, że co prawda obraz był bardzo dobry, ale przedstawiał tylko jedną osobę, a obraz wszystkiego wokół tej osoby był jak podczas wizualizacji na dobrym poziomie. Ogólnie czasowo, przeważał obraz na niskim poziomie - taki jak podczas wizualizacji.
Dźwięk: Na początku, podczas zasypiania oczywiście dochodził do mnie dźwięk z reala - telewizor w salonie itp. Następnie słyszałem dźwięki hipnagogiczne - bardzo dziwny krzyk. Potem także słyszałem dźwięk, ale już wykreowane przez umysł - rozmawiałem z osobą, której w moim domu nie było. Nie jestem natomiast pewny czy słyszałem jednocześnie dźwięki z reala.
Dotyk: Te doznania które pamiętam (stopy na podłodze; oparcie się o ścianę) były niewiarygodnie realne.
Węch i smak: Brak doznań.
Świadomość: Dobra na początku. Podczas hipnagogii na wysokim poziomie. Również bardzo wysoka na początku, gdy wstałem wyimaginowanym ciałem z łóżka. Potem chyba znacząco spadła, albo po prostu wydaję mi się, że spadła, bo nie pamiętam wszystkiego dokładnie.
Inne uwagi: Całość według zegara trwała 3-4 godziny, co pozwala mi twierdzić, że nie byłem cały czas świadomy, lub poczucie czasu nie odpowiadało jego realnemu upływowi. Co prawda, rzeczywiście trip trwał niezwykle długo, ale nie powiedziałbym, że aż tak długo. Pewne jest, że byłem świadomy zarówno na początku, jak i na końcu tripa. Zauważyłem, że chyba przebywanie wyimaginowanym ciałem na łóżku - tak jakby stanowiło one jedność z realnym ciałem, podwyższa poziom świadomości. Następnym razem zamierzam sprawdzić czy można to wykorzystać do przedłużenia tripa.