piątek, 3 października 2008

Problem z medytacją środka ciszy.

Ostatnio mam mały problem z medytacją środka ciszy, który pojawia się głównie, gdy medytuję sam (bez nagrań).
Na początku wszystko jest w porządku. Rozluźniam ciało, skupiam się na oddechu, badam doznania płynące z każdego z wszystkich 5 zmysłów, aby następnie się od nich odizolować, po czym robię to najlepiej jak potrafię. Problem zaczyna się, gdy moja uwaga jest odwrócona od doznań zmysłowych i skupiam ją na moim nastawieniu emocjonalnym. Im bardziej obserwuję, czy też skupiam uwagę na moich emocjach, tym mocniejszy niepokój wewnętrzny odczuwam. Domyślam się, że płynie on z podświadomości, ale za cholerę nie potrafię zrozumieć jakie jest jego źródło. Im dłużej go obserwuję, tym bardziej się w niego zatapiam. Po krótkim czasie jest już na tyle silny, że nie potrafię skutecznie odwrócić od niego uwagi, co jest niezbędne aby kontynuować medytację...
Ktoś mi doradził, abym olał niepokój i go najzwyczajniej wyjebał i dalej medytował, ale mam wątpliwości czy to w ogóle pomoże. Nawet jeśli kontynuowanie medytacji będzie możliwe, to raczej w ten sposób nie rozwiążę problemu na stałe... no ale spróbować chyba warto.
Staram się wymyślić, jak mogę pogłębić trans w czasie między izolacją od zmysłów fizycznych a analizą nastawienia emocjonalne nie przerywając medytacji, co zakładając, że medytacja i hipnoza jest prawie tym samym być może pozwoliłoby pozbyć się niepokoju na stałe docierając do jego źródła... Taką mam przynajmniej nadzieję...