wtorek, 19 maja 2009

Marny LD

Czas: 23/24.01.2009, Noc.
Opis: Przed zaśnięciem nie podejmowałem żadnych działań, które mogłyby doprowadzić do LD/OBE. Spałem dość długo, bo prawie 12 godzin. Pod koniec snu kilkukrotnie przebudzałem się na chwilę po REM'ach. Po obudzeniu się pamiętałem urywki z 5 do 7 snów. Podczas jednej z ostatnich faz REM odzyskałem świadomość, niestety sen, a przynajmniej jego świadoma część była bardzo krótka, a sam sen wydawał się być bardzo "płytki". Dodatkowo fakt, że zabrałem się za opisanie LD dopiero 12 godzin po jego wystąpieniu napewno spowodował zapomnienie wielu szczegółów. Nie pamiętam dobrze samej chwili odzyskania świadomości. Właściwie dobrze pamiętam bardzo niewiele. Przede mną znajdowała się jakaś kukła, dzięki której mogłem upewnić się, że śnię. Zaczęłem na nią wpływać intencją. Podniosłem ją do góry i poruszałem ją używając do tego myśli, a później chyba także samej intencji bez udziału myśli formułowanych w słowa. Starałem się samemu unieść w powietrze, lecz niestety znów nie mogłem pokonać grawitacji. Pobawiłem się jeszcze chwilę tą kukłą, po czym obraz zaczął się jakby zaciemniać. Wiedziałem że sen dobiega końca. Chciałem go przedłużyć, ale praktycznie nie poczyniłem żadnych działań, które mogłyby opóźnić przebudzenie. Po chwili obudziłem się. Mogło to być fałszywe przebudzenie - nie jestem pewny. Jeśli tak było, to chwilę później straciłem świadomość.
Obraz: Zapamiętałem go jako obraz o conajwyżej średniej jakości.Dźwięk: Nie pamiętam dźwięku.
Węch i smak: Jak wyżej.
Dotyk: Bardzo realistyczny.
Świadomość: Niestety świadomość posiadałem bardzo krótko. 15 do 30 sekund dochodziła ona do swojego apogeum i na tym poziomie utrzymała się przez około 40 sekund. Poziom świadomości był jednak co najmniej zadawalający (w swoim apogeum).Inne uwagi: Możliwe że na długość świadomej części snu miała wpływ jego mała "głębogość", a na tą z kolei fakt, że spałem już conajmniej 9 godzin, a temperatura powietrza w pomieszczeniu w którym spałem była stosunkowo niska. Poprzez "głębokość" mam tu na myśli zdolność do wybudzenia niezależną od fazy snu.

LDek

Czas: 12/13.01.2008 Noc.
Opis: Gdy kładłem się spać, byłem pijany (wypiłem 5 piwek i trochę Johny Walker'a). Było koło godziny 3:00. Chyba nie próbowałem utrzymywać świadomości podczas zasypiania. Podczas jednej z faz REM śniło mi się, że jechałem na moim starym motorze. Dogonił mnie jakiś koleś na lepszym sprzęcie. Był z obstawą kilku innych osób. Coś tam do mnie powiedział, po czym wywnioskowałem, że nie ma raczej przyjaznych intencji. Zszedłem z motoru i się z nim przywitałem. Udawałem, że się znamy i koleś chyba podłapał ściemę. Przyjrzałem mu się. Miał dziwną budowę twarzy a zamiast stóp miał drugą parę dłoni. W ogóle dziwnie wyglądał. W pewnym momencie jeden z kolesi chwycił mnie i zabrali mnie do jakiegoś mieszkania. Długo tam nie siedziałem, bo "wyprosili" mnie wyrzucając przez zamknięte okno. Nie chciałem ich lepiej poznawać, więc podbiegłem do motoru i ruszyłem w kierunku mojego domu. Chyba po drodze, lub kiedy już dojechałem do domu odzyskałem świadomość (możliwe nawet że miało to miejsce na chwilę przed moim bliskim spotkaniem z szybą). Otworzyłem drzwi od garażu i pobawiłem się trochę wyłączając i włączając światło w różnych pomieszczeniach w piwnicy nie używając do tego celu przełacznika (po prostu siłą woli :> ). Oświetlenie w garażu w tym śnie było inne niż w rzeczywistości. Standardowo chciałem polatać, ale tez standardowo miałem problemy z oderwaniem się od ziemi. Ojciec chciał wyjechać samochodem z garażu, więc poprosił mnie, abym otworzył wszystkie drzwi. W rzeczywistości są jedne podwójne, ale we śnie były aż cztery ruchome części do otworzenia. Włożyłem klucz do zamka i przekręciłem. Drzwi się otworzyły, ale klucz się złamał i został w zamku. Próbowałem "wyczarować" nowy (naprawić go przy pomocy intencji), ale nie potrafiłem. Pobawiłem się jeszcze trochę oświetleniem i jakiś czas później zacząłem się budzić. Obraz jakby zniknął. Otworzyłem oczy. Leżałem w swoim łóżku. Zobaczyłem kątem oka swojego kota - łaził po pokoju w którym spałem. Skubany znowu nasrał mi na dywan. Trochę się wkurwiłem, ale tylko go wyrzuciłem z pokoju. Gdy zszedłem na dół znów się obudziłem. Heh downo nie miałem fałszywego przebudzenia. Ucieszyłem się, że jednak mam czysty dywan, a kot nawalił mi w pokoju tylko w moim śnie. Byłem pewny, że tym razem już nie śpię, ale chwilę później obudziłem się po raz trzeci :/ . Jeżeli to też było fałszywe przebudzenie, to snu dalej nie pamiętam - przez te pobódki i przekonanie że już nie śpię straciłem świadomość.
Obraz: Realistyczny, bez zastrzeżeń.
Dźwięk: Również bardz dobry.
Węch, smak: Jak w rzeczywistości - nie tylko widziałem, że kot mi narobił na dywan, ale też to czułem.
Dotyk: Bardzo realistyczne doznania. W chyba jeszcze nieświadomej części snu odczuwałem ból adekwatny do sytuacji.
Emocje: Oprócz przyjemnego stanu jaki czuję zawsze podczas LD, tym razem odczuwałem jeszcze jakiś niepokój. Powiązałem go (jeszcze podczas trwania snu) z obawą przed tym, że za szybko się obudzę i LD się skończy, ale teraz wydaje mi się, że taki sam niepokój odczuwałem w jeszcze nieświadomej części snu. Wydaje mi się że ten niepokój uniemożliwił mi lepszą kontrolę nad snem, przez co miałem problemy z naprawą klucza i lataniem.
Świadomość: Dobra. Długo miałem wątpliwości czy na pewno śnię, ale w końcu je rozwiałem. Świadomość była na wysokim poziomie przez cały czas, ale miałem wrażenie że ten niepokój o którym wspomniałem wcześniej w jakiś sposób ją blokował...
Inne Uwagi: Gdzieś czytałem że we śnie nie działają przełączniki od światła, bo natężenie światła we śnie jest stałe. W tym LD wyłączałem i włączałem światło w swojej piwnicy. Żarówki się zapalały i gasły. Natężenie światła mocno się zmieniało przynajmniej w okolicy żarówek...