wtorek, 19 maja 2009

LDek

Czas: 12/13.01.2008 Noc.
Opis: Gdy kładłem się spać, byłem pijany (wypiłem 5 piwek i trochę Johny Walker'a). Było koło godziny 3:00. Chyba nie próbowałem utrzymywać świadomości podczas zasypiania. Podczas jednej z faz REM śniło mi się, że jechałem na moim starym motorze. Dogonił mnie jakiś koleś na lepszym sprzęcie. Był z obstawą kilku innych osób. Coś tam do mnie powiedział, po czym wywnioskowałem, że nie ma raczej przyjaznych intencji. Zszedłem z motoru i się z nim przywitałem. Udawałem, że się znamy i koleś chyba podłapał ściemę. Przyjrzałem mu się. Miał dziwną budowę twarzy a zamiast stóp miał drugą parę dłoni. W ogóle dziwnie wyglądał. W pewnym momencie jeden z kolesi chwycił mnie i zabrali mnie do jakiegoś mieszkania. Długo tam nie siedziałem, bo "wyprosili" mnie wyrzucając przez zamknięte okno. Nie chciałem ich lepiej poznawać, więc podbiegłem do motoru i ruszyłem w kierunku mojego domu. Chyba po drodze, lub kiedy już dojechałem do domu odzyskałem świadomość (możliwe nawet że miało to miejsce na chwilę przed moim bliskim spotkaniem z szybą). Otworzyłem drzwi od garażu i pobawiłem się trochę wyłączając i włączając światło w różnych pomieszczeniach w piwnicy nie używając do tego celu przełacznika (po prostu siłą woli :> ). Oświetlenie w garażu w tym śnie było inne niż w rzeczywistości. Standardowo chciałem polatać, ale tez standardowo miałem problemy z oderwaniem się od ziemi. Ojciec chciał wyjechać samochodem z garażu, więc poprosił mnie, abym otworzył wszystkie drzwi. W rzeczywistości są jedne podwójne, ale we śnie były aż cztery ruchome części do otworzenia. Włożyłem klucz do zamka i przekręciłem. Drzwi się otworzyły, ale klucz się złamał i został w zamku. Próbowałem "wyczarować" nowy (naprawić go przy pomocy intencji), ale nie potrafiłem. Pobawiłem się jeszcze trochę oświetleniem i jakiś czas później zacząłem się budzić. Obraz jakby zniknął. Otworzyłem oczy. Leżałem w swoim łóżku. Zobaczyłem kątem oka swojego kota - łaził po pokoju w którym spałem. Skubany znowu nasrał mi na dywan. Trochę się wkurwiłem, ale tylko go wyrzuciłem z pokoju. Gdy zszedłem na dół znów się obudziłem. Heh downo nie miałem fałszywego przebudzenia. Ucieszyłem się, że jednak mam czysty dywan, a kot nawalił mi w pokoju tylko w moim śnie. Byłem pewny, że tym razem już nie śpię, ale chwilę później obudziłem się po raz trzeci :/ . Jeżeli to też było fałszywe przebudzenie, to snu dalej nie pamiętam - przez te pobódki i przekonanie że już nie śpię straciłem świadomość.
Obraz: Realistyczny, bez zastrzeżeń.
Dźwięk: Również bardz dobry.
Węch, smak: Jak w rzeczywistości - nie tylko widziałem, że kot mi narobił na dywan, ale też to czułem.
Dotyk: Bardzo realistyczne doznania. W chyba jeszcze nieświadomej części snu odczuwałem ból adekwatny do sytuacji.
Emocje: Oprócz przyjemnego stanu jaki czuję zawsze podczas LD, tym razem odczuwałem jeszcze jakiś niepokój. Powiązałem go (jeszcze podczas trwania snu) z obawą przed tym, że za szybko się obudzę i LD się skończy, ale teraz wydaje mi się, że taki sam niepokój odczuwałem w jeszcze nieświadomej części snu. Wydaje mi się że ten niepokój uniemożliwił mi lepszą kontrolę nad snem, przez co miałem problemy z naprawą klucza i lataniem.
Świadomość: Dobra. Długo miałem wątpliwości czy na pewno śnię, ale w końcu je rozwiałem. Świadomość była na wysokim poziomie przez cały czas, ale miałem wrażenie że ten niepokój o którym wspomniałem wcześniej w jakiś sposób ją blokował...
Inne Uwagi: Gdzieś czytałem że we śnie nie działają przełączniki od światła, bo natężenie światła we śnie jest stałe. W tym LD wyłączałem i włączałem światło w swojej piwnicy. Żarówki się zapalały i gasły. Natężenie światła mocno się zmieniało przynajmniej w okolicy żarówek...

Brak komentarzy: