niedziela, 13 lipca 2008

LD spontan nad ranem.

Czas: 09:15 .
Opis ogólny: Jak to zwykle, gdy pozwala na to sytuacja, po obudzeniu się leżałem w swoim łóżku i próbowałem jeszcze na choćby chwilę zasnąć. Udało się. Zacząłem śnić. Na starcie zobaczyłem dwie koleżanki z gimnazjum (nie widziałem ich w realu od ok. 6 lat), co spowodowało chwilowe zdziwienie, a zaraz potem odzyskanie świadomości. Jedna wyrosła na naprawdę fajną laskę (przynajmniej w moim śnie) ;] . Pomyślałem, że skoro już trafiła do mojego LD'ka to warto by wykorzystać ten fakt, aby lepiej się poznać... najlepiej "dogłębnie" :) , ale chwilę później stwierdziłem, że już od dawna LD nie miałem i można by zrobić parę innych rzeczy. Teraz nawet trochę żałuje ten decyzji, bo naprawdę dobra dupa z niej była ;) .
Tak czy inaczej opuściłem panie i poszedłem wzdłuż jakiegoś korytarza. Nagle znalazłem się na korytarzu przy schodach w moim domu w Polsce (obecnie jestem za granicą). Ponieważ dochodziły do mnie dźwięki z reala - sublokatorzy za ścianą zdążyli już zacząć imprezę z okazji braku okazji i słyszałem "ożywioną dyskusję" trzech osób oraz zdawałem sobie sprawę z faktu, że dźwięki te pochodzą z reala, a LD był ogólnie na tyle wysokiej jakości, że myślałem, że to OOBE, postanowiłem sprawdzić, czy mogę ich poobserwować w moim LD/OOBE. Wydawało mi się, że znajdują się oni w salonie, więc skierowałem się ku niemu.
Przypomniałem sobie, że od zawsze miałem problemy z lataniem w LD, więc postanowiłem poćwiczyć. Uniosłem się w powietrze i zleciałem w dół wzdłuż schodów. Miałem problemy ze sterowaniem - haczyłem rękami o ścianę i leciałem chwilowo obrócony plecami do sufitu. Wylądowałem. Jeszcze kilkakrotnie unosiłem się w powietrze wybijając się w górę, jak podczas skoku, ale ciągle pojawiały się małe trudności ze sterowaniem, a lot ograniczał się do bardzo powolnego opadania.
Dotarłem do salonu i ku mojemu zdziwieniu było tam pusto. Słyszałem rozmowę trzech osób i byłem przeświadczony, że powinienem ich zobaczyć w salonie, a tu zonk - pustka. Choć ich nie widziałem w miejscu gdzie spodziewałem się ich zobaczyć, dalej ich słyszałem. Podszedłem do okna i wyjrzałem przez nie. Na dworze wiał silny wiatr, było jasno - dzień. Leżało tam mnóstwo rupieci. Obraz części z nich był stabilny, reszta zmieniała kształty, kolory, lub swoją pozycję po prostu znikając i pojawiając się od razu co chwilę w innym miejscu (zazwyczaj około metra obok poprzedniej pozycji). Wyjaśniałem sobie to tak, że umysł stara się stworzyć obraz tego jak wygląda moja działka, ale posiada wybrakowane informacje na temat niektórych elementów. W każdym razie wyglądało to zajebiście. Obserwowałem to przez chwilę, po czym podszedłem do drugiego okna (z drugiej strony domu). Wyglądając przez nie spostrzegłem że jest noc. Potem podszedłem do stołu w salonie. Leżał tam jakiś breloczek lub coś podobnego. Pomyślałem, że spróbuję go podnieść siłą woli, lecz nie wychodziło mi to. Zacząłem tracić obraz - jakby zamykały mi się oczy, więc otwierałem je na siłę starając się przedłużyć LD. Niestety za którymś razem straciłem obraz całkowicie, a usiłując otworzyć oczy, otworzyłem te prawdziwe :/ .
Obraz: Bardzo dobry i rzeczywisty. Praktycznie nie różniący się od tego w realu.
Dźwięk: Na początku chyba przywitałem się z koleżanką. Potem nie pamiętam żadnych dźwięków pochodzących bezpośrednio ze snu. Co prawda słyszałem dźwięki, ale wiedziałem, że pochodzą z reala.
Dotyk: Również bardzo rzeczywisty, zwłaszcza gdy lecąc haczyłem ręką o ścianę.
Węch i Smak: Brak doznań.
Świadomość: Bardzo dobra. Posiadałem ją prawie od początku (zaledwie parę pierwszych sekund snu jej umknęło). Dziwne jest to, że pomimo tak dobrej świadomości, wiedząc, że dźwięki jakie słyszę pochodząc z reala, zdziwiłem się, że nie widzę ich źródła w swoim śnie. Spodziewałem się zobaczyć to źródło w miejscu, myśląc logicznie kompletnie nie związanym z rzeczywistym źródłem (byłem pewny, że zobaczę współlokatorów w swoim śnie w salonie w swoim domu, podczas gdy naprawdę znajdowali się oni kilka tysięcy kilometrów od tego miejsca, o czym najzwyczajniej zapomniałem). M.in. po tym wnioskuję, że podczas LD/OBE nawet z najlepszą świadomością, jesteśmy w jakiegoś rodzaju transie.
Inne uwagi: Od około tygodnia nasiliła się u mnie bezsenność - nie mogę zasnąć przez około 2-3 godziny od momentu w którym kładę się spać, a sen mam na tyle lekki, że najmniejsza aktywność w pokoju, w którym śpię powoduje, że się budzę. Dopiero nad ranem sen mam nieco twardszy.

Brak komentarzy: